Stories...czyli legenda o pięknej miłości dwóch koni
LEGENDA
O
SHADOW I ROYALU
Valedale to miejsce ,gdzie każda miłość potrafi zakwitnąć tak jak róże ,których rośnie tu milion ,a może i więcej?
Z pewnego stada z Valedale wywodziła się piękna klacz Shadow. Była siwo-jabłkowitą klaczą lusitano. Ale jak lusitano mógł być dziki? Zapytasz. Otóż jej pradziadek MistCore uciekł z hodowli koni luzytańskich. I tak stworzył stado Lusidale. Na cześć miejsca gdzie mieszkali.
Z kolei drugim bohaterem tej opowieści jest Royal. Piękny, zuchwały, ambitny, dość inteligentny i szybki ogier. Jego właścicielem miał być książę ,który pewnego dnia odwiedził Jorvik.
No super. Ale co było dalej? Już opowiadam.
Więc ten książę o imieniu Ronny postanowił wybrać w Stajni Jorvik swojego pierwszego konia. Wybór padł na cudnego konia luzytańskiego-Royala.
-Myślę ,że Royal jest idealny ,lecz zanim zabiorę go do mojego rodzinnego kraju muszę upewnić się czy ja i on to naprawdę jedność-powiedział książę do wtedy innej stajennej o imieniu Melanie.-Myśli pani ,że gdzie powinienem pojeździć?
-Myślę ,że spodoba ci się panie w Głuchym Lesie. Tylko nie zbaczaj z drogi! Łatwo tam się zgubić. Legenda głosi ,że biega tam dzikie stado koni.-przestrzegła go Melanie.
-Dobrze, postaram się. Dziękuję ,że mnie ostrzegłaś. No chodź Royal jedziemy na wycieczkę!-uśmiechnął się Ronny do konia ,na którym minutę później cwałował przez pola Everwind.
Po jakimś czasie byli już w Głuchych Lasach. Ronny jechał stępem ,powolutku przecież mu się nie spieszyło ,a broń Boże żeby się nie zgubić. Drzewa szumiały ,ptaki śpiewały ,ba! Nawet zobaczył stadko sarenek! Nagle usłyszał rżenie konia. Nie było to rżenie Royala. On.. rżał inaczej.. Chwilkę później dało się usłyszeć stukot kopyt. Kopyt jednego konia. Royal nie bał się ani trochę. No może tylko troszeczkę. A może jednak więcej niż troszeczkę? Stał osłupiały nasłuchując dziwnych odgłosów. Nagle przed nimi ni stąd ni zowąd pojawiła się piękna klacz! Czarna grzywa ,lecz ogon biały. Maść siwa-jabłkowita. Oboje patrzyli się zdziwieni na tę dziką piękność. Nagle Royal usłyszał ,,Chodź ze mną...Nic ci nie grozi...Chodź ze mną...". Royal był ogierem dość kochliwym ,więc po chwili zrzucił z siebie jeźdźca a klacz pomogła zdjąć siodło (przegryzając popręg) i zdejmując mu z łba ogłowie. Po chwili oboje razem cwałowali po lesie wolni jak ptaki ,jak zające jak... Royal był tak szczęśliwy ,że zupełnie nic nie rozumiał ani nie myślał. Tylko gnał przed siebie u boku pięknej nieznajomej.
Ta pokazała mu swoje stado i wodospad. Valedale było wtedy maciupeńką wsią ,więc każdy siedział w domu i świata poza tym nie widział dlatego konie mogły hasać z radością po polach ,po ścieżkach ,ba! Shadow umiała wejść nawet na dach stodoły!
O
SHADOW I ROYALU
Valedale to miejsce ,gdzie każda miłość potrafi zakwitnąć tak jak róże ,których rośnie tu milion ,a może i więcej?
Z pewnego stada z Valedale wywodziła się piękna klacz Shadow. Była siwo-jabłkowitą klaczą lusitano. Ale jak lusitano mógł być dziki? Zapytasz. Otóż jej pradziadek MistCore uciekł z hodowli koni luzytańskich. I tak stworzył stado Lusidale. Na cześć miejsca gdzie mieszkali.
Z kolei drugim bohaterem tej opowieści jest Royal. Piękny, zuchwały, ambitny, dość inteligentny i szybki ogier. Jego właścicielem miał być książę ,który pewnego dnia odwiedził Jorvik.
No super. Ale co było dalej? Już opowiadam.
Więc ten książę o imieniu Ronny postanowił wybrać w Stajni Jorvik swojego pierwszego konia. Wybór padł na cudnego konia luzytańskiego-Royala.
-Myślę ,że Royal jest idealny ,lecz zanim zabiorę go do mojego rodzinnego kraju muszę upewnić się czy ja i on to naprawdę jedność-powiedział książę do wtedy innej stajennej o imieniu Melanie.-Myśli pani ,że gdzie powinienem pojeździć?
-Myślę ,że spodoba ci się panie w Głuchym Lesie. Tylko nie zbaczaj z drogi! Łatwo tam się zgubić. Legenda głosi ,że biega tam dzikie stado koni.-przestrzegła go Melanie.
-Dobrze, postaram się. Dziękuję ,że mnie ostrzegłaś. No chodź Royal jedziemy na wycieczkę!-uśmiechnął się Ronny do konia ,na którym minutę później cwałował przez pola Everwind.
Po jakimś czasie byli już w Głuchych Lasach. Ronny jechał stępem ,powolutku przecież mu się nie spieszyło ,a broń Boże żeby się nie zgubić. Drzewa szumiały ,ptaki śpiewały ,ba! Nawet zobaczył stadko sarenek! Nagle usłyszał rżenie konia. Nie było to rżenie Royala. On.. rżał inaczej.. Chwilkę później dało się usłyszeć stukot kopyt. Kopyt jednego konia. Royal nie bał się ani trochę. No może tylko troszeczkę. A może jednak więcej niż troszeczkę? Stał osłupiały nasłuchując dziwnych odgłosów. Nagle przed nimi ni stąd ni zowąd pojawiła się piękna klacz! Czarna grzywa ,lecz ogon biały. Maść siwa-jabłkowita. Oboje patrzyli się zdziwieni na tę dziką piękność. Nagle Royal usłyszał ,,Chodź ze mną...Nic ci nie grozi...Chodź ze mną...". Royal był ogierem dość kochliwym ,więc po chwili zrzucił z siebie jeźdźca a klacz pomogła zdjąć siodło (przegryzając popręg) i zdejmując mu z łba ogłowie. Po chwili oboje razem cwałowali po lesie wolni jak ptaki ,jak zające jak... Royal był tak szczęśliwy ,że zupełnie nic nie rozumiał ani nie myślał. Tylko gnał przed siebie u boku pięknej nieznajomej.
Ta pokazała mu swoje stado i wodospad. Valedale było wtedy maciupeńką wsią ,więc każdy siedział w domu i świata poza tym nie widział dlatego konie mogły hasać z radością po polach ,po ścieżkach ,ba! Shadow umiała wejść nawet na dach stodoły!
Razem spacerowali ,szaleli ,jednym słowem-było cudownie. Jednak ta legenda nie będzie ciekawa jak nie opowiem ci o czymś smutnym ,strasznym-jak zwał tak zwał.
Więc to jeszcze nie koniec bajki o księciu Ronnym. Facet tak bardzo polubił Royala ,że kazał swoim poddanym szukać go i jego ukochanej w Głuchych Lasach. Szukali ,szukali ,ale nie mogli ich znaleźć! Para gołąbków o końskich ciałach w tym czasie żegnała się czule ,wiedząc ,że raczej już się nie zobaczą. Royal zostawił zapłakaną Shadow w grocie ,a sam wybiegł na spotkanie szukającym go i zarżał tak ,jakby chciał powiedzieć ,,Royal i kto tu jest sprytnym koniem?". Jak na znak mężczyźni złapali go i dostarczyli księciu ,który bardzo ucieszył się na widok swojego zaginionego konia. Dbał o niego lepiej niż o swoich poddanych.
Biedna Shadow spacerowała dzień w dzień po głuchych lasach mając nadzieję ,że znowu zobaczy swojego ukochanego. Lecz nic takiego się nie wydarzyło.
Jakiś czas później okazało się ,że Royal zostawił swojej ukochanej małą ,naprawdę małą ale bardzo słodką niespodziankę =córeczkę. Shadow nazwała ją Migliore (co po włosku oznacza najlepsza). Podobno Migliore rzeczywiście była najlepsza. WE WSZYSTKIM. Była najszybsza, najpiękniejsza (nie zaliczając Shadow), najmądrzejsza, najsprawniejsza ,po prostu naj, naj, naj! Ale jak to cudo wyglądało? Była karą klaczą o siwej grzywie. Bardzo wdała się w ojca. Po matce dostała tylko kolor grzywy i ogona. No ale dobrze ,po co o niej opowiadam? Słyszałam ,że ten kto ją znajdzie (szansa tylko 1 na 200)i udobrucha ,ten wygra już wszystkie ,każde konne zawody ,więc polecam poszukać ,może ją znajdziesz?
Z kolei jeżeli chodzi o Shadow ,ta też biega po głuchych lasach. Jeżeli chcesz ją znaleźć ,musisz jej szukać na karym luzytanie. Klacz może pomyśleć ,że siedzisz na jej ukochanym. Wtedy istnieje szansa na 100 ,że ją zobaczysz. Trudno ją dogonić, Jednak jeżeli ci się to uda pozwoli najwyżej dać sobie jabłko. Następnie ucieknie. Jeżeli dasz jej 30 jabłek ta pozwoli się dosiąść. Potem odda cię w kopyta swej genialnej córki.
Szukaj ,a znajdziesz. Pracuj a któraś z nich na pewno cię zauważy. Może to ty jesteś wybranką?
PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE TEGO TEKSTU BEZ MOJEJ ZGODY.
PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE TEGO TEKSTU BEZ MOJEJ ZGODY.
Komentarze
Prześlij komentarz